Do Polski już kilka lat temu dotarła niepokojąca tendencja, którą daje się zauważyć również w rozlicznych krajach zachodnich-chodzi mianowicie o wzrost liczby rozwodów. W ciągu 7 lat, począwszy od 2000 roku, wzrosła ona z ok. 43 tys do aż 73 tys rozwiedzionych par w ciągu roku. Niestety, okazuje się, że po częstokroć słowa „i nie opuszczę się aż do śmierci” okazują się jedynie zwietrzałą formułą w momencie, gdy małżeństwa przeżywają rozterki, problemy, bądź po prostu… małżonkowie znudzili się sobie nawzajem. Patrząc na powody, aż trudno nie przytoczyć opinii amerykańskiego badacza Benjamina Barbera, zgodnie z którą świat ludzi dorosłych, na wskroś przeżarty konsumpcjonizmem i hedonizmem, nieustannie się infantylizuje, efektem czego ludzie dorośli nie są w stanie w swojej percepcji wyjść poza naglące „tu i teraz”, które każe jak najszybciej zaspokoić wszelkie potrzeby i popędy. Osobną sprawą jest w małżeństwie kwestia potomstwa, to również musi być wielce przemyślana i niepodyktowana emocjami decyzja. Myślę, że w toku debat nad in vitro, jakie przetoczyły się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy w całym kraju, niestety zapomniano o jednej ważnej rzeczy, mianowicie dziecko nie powinno być traktowane przez rodziców jako „rzecz”, która im się należy, ale jako dar, piękny acz wymagający olbrzymiej odpowiedzialności.
Dodaj komentarz